Następny krok


Moje szczęście składa się z prostych rzeczy. Mam do wykonania swoje codzienne obowiązki i to one prowadzą mnie do poczucia,  że jestem szczęśliwy tu gdzie jestem
i z tym co mam.

Nie mam za bardzo wyboru, bo nie wiem czy jutro będzie mi dane otworzyć oczy. Nie wiem czy zobaczę jeszcze moją żonę, dzieci, rodzinę, kolegów. Nie chodzi o to, że myślę negatywnie, że coś przywołuje czy inne takie. Chodzi o to, że szczęście jest tu i teraz, kiedy przeżywasz swoją czasem do przesady nudną i powtarzalną codzienność na blisko 100%.

Czasami ciężki dzień potrafi odmienić śmieszne sformułowanie wypowiedziane przez mojego syna, albo uśmiech córki, która nagle zamienia szarą rzeczywistość w jakąś niezwykle głęboką chwilę. Ten uśmiech zapisuje się w mojej pamięci i potwierdza, że Ci, którzy są mi powierzeni są ze mną szczęśliwi. Reszta traci znaczenie. To jest moje paliwo – miłość.

Powyższe brzmi dosyć ładnie, ale te wszystkie chwile opakowane są w trudną codzienność, czasami pełną nerwów, nieporadności, braku zrozumienia, gniewu, etc. Tak czy inaczej nie muszę być wymuskanym ojcem z Insta, który zna wszystkie rozwiązania
i daje zawsze dobre rady. Jest zdecydowanie odwrotnie: jestem nieporadnym ojcem, który łatwo się denerwuje i jedyne co ma do zaoferowania moim bliskim to czas. Kiedyś nawet go nie miałem, bo chciałem uszczęśliwić najbliższych gotówką i marzeniami, które jak się później okazało nie były moje. Bywa. Dzięki Bogu to już za mną.

Wczorajsza Ewangelia mówiła o tym, że Jezus odwiedził Martę i Marię. Ta pierwsza przejęta nie byle jakim gościem, uwijała się z robotą, aby zaspokoić Jego głód
i pragnienie. Maria natomiast usiadła obok Jezusa i słuchała Jego słów, co spotkało się
z oburzeniem jej siostry. Po ludzku można by powiedzieć „rusz się do roboty kobieto”, ale z drugiej strony czy i my nie pędzimy tak szybko, że nie mamy czasu zastanowić się czego chcemy i co jest dla nas ważne. Staram się częściej siadać i słuchać.

Słucham bo jestem niekompletnym mężem, ojcem, człowiekiem, pracownikiem, i ta świadomość jest kojąca, bo zdejmuje ze mnie odpowiedzialność robienia wszystkiego jak należy. Co bym nie zrobił i nie napisał i tak zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony
i fajnie, bo mam swoje, a on swoje życie.

Regina Brett w drugim rozdziale swojej książki pt. „Bóg nigdy nie mruga” pisze o tym, że kiedy była w życiowym dołku przyjaciółka powiedziała jej „po prostu zrób następny, właściwy krok” i to ją odblokowało. Mamy przecież w sobie przeczucie co jest dobre i co należy zrobić. Nierobienie niczego też jest jest decyzją o przyszłości.

Krok po kroku, ziarenko do ziarenka, tak jakby dzisiaj mógłby być koniec.

Proszę Cię nie poddawaj się !

 

Zdjęcie główne pochodzi z serwisu pixabay.com.

9 myśli w temacie “Następny krok

  1. stopociechblog pisze:

    Czytałam trzy części pani Brett. Dużo mądrych zdań. Ładnie piszesz o byciu rodzicem, o zwykłym szczęściu i chwilach tu i teraz.

    Polubienie

      • stopociechblog pisze:

        Patrzę teraz na młodą dziewczynę. Jej chłopak poniewiera nią. Często widzę ją zapłakaną. Mówię ..” dziecko dlaczego to sobie robisz? On nie jest do życia razem. Nie z Tobą, jesteś typem ofiary, on takiej potrzebuje do.. „. Na co młode dziewczę, „ale ja go kocham”. Zadaniem rodzica jest wlać wiarę w siebie, dać pewność, mocną samoocenę.. Inaczej drugi zniszczy Cię. To moje dzisiejsze smutne myśli, a propos tych ludzkich trudnych sytuacji. Smutne

        Polubione przez 1 osoba

  2. goldenbrown pisze:

    Nikt i nic nie zastąpi tego etapu życia, jakim jest dzieciństwo naszych dzieci. Każdy dzień jest ważny, bo dla maluszka jeden dzień to czasem ogromny postęp. I trzeba to sobie uświadomić, póki czas, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Życie tak szybko mija.. Wiem, co mówię, bo sama doświadczyłam, że nagle gdzieś mi uciekło z 10-15 lat..
    Jesteś dojrzałym człowiekiem (nie starym :D), świadomym, odpowiedzialnym, kochającym Rodzinę. To się czuje 🙂 A że masz wady? I bardzo dobrze, bo ideały są straszne :)))

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz